do góry  
  »  Homilia we mszy świętej 8 czerwca 1984 r.: Więcej miłości - większa odpowiedzialność

Homilia we mszy świętej piątku 7. tygodnia wielkanocnego do tekstów: Dz 25,13-21; J 21,15-25(!) Centralna Oaza Matka


“Czy mnie miłujesz więcej...”? To właśnie “więcej”. Czy przypominamy sobie takie miejsce Ewangelii, gdzie jest mowa o większej miłości?
1.   Najpierw jedno: na uczcie u Szymona: “Odpuszcza się jej wiele, bo wiele umiłowała”. I zaraz dalej: “ a ten, komu mniej odpuszczono, mniej miłuje”. Pan Jezus wie, z jaką miłością ona podchodzi do odpuszczenia swoich wielkich grzechów. On także już wie, jak ona będzie wdzięczna za to odpuszczenie grzechów. Ta miłość jest i powodem odpuszczenia grzechów, i skutkiem odpuszczenia grzechów. Bo w pierwszej połowie zdania Pan mówi, że “odpuszcza się jej wiele, bo wiele umiłowała”, a więc miłość jest powodem odpuszczenia grzechów. W drugiej połowie zdania “a ten, komu mniej odpuszczono - mniej miłuje”, a więc skutkiem odpuszczenia grzechów jest miłość. Powiedzmy więc: im więcej odpuszczono, tym więcej miłuje... I dlatego dzisiaj, teraz w tym znaczeniu odczytujemy słowa do Piotra - “Czy mnie miłujesz więcej?” Bo ja ci mam więcej do przebaczenia: oni tylko pouciekali, a ty trzy razy się mnie wyparłeś...”.
Okazuje się, że miłość jest owocem wielkiego miłosierdzia. Miłość w człowieku jest odpowiedzią na Boże miłosierdzie. Miłość wdzięczna. Mało tego: Pan chce, aby ta miłość się pokazała w odpowiedzialności, którą Pan powierza. “Jeśli miłujesz - paś baranki moje”. A więc masz nie tylko miłować mnie, ale masz pokochać także wszystkich moich, i Ja ci ich powierzam. Masz więc za nich odpowiadać. Daję ci, w miarę twojej miłości, daję ci odpowiedzialność. A potem się okaże: “Nie ma większej miłości, jak oddać życie za swoich.”...
I Piotr miął oddać życie za Jezusa i za Jego owce. “Taką śmiercią miał uwielbić Boga”. “Ojciec przez to będzie uwielbiony, że wiele owoców przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. “Przynieść wiele owoców” - to jest praca, a “stać się moimi uczniami” - to pójść za Panem Jezusem z krzyżem, to pójść za Panem Jezusem do końca. I to się udało tylko Piotrowi i jego bratu Andrzejowi, że dosłownie, ukrzyżowanie dostali. Potem dopiero tak dostali męczennicy w Nagasaki, że ich krzyżowano. Taki dar zostania uczniem Pana Jezusa tak dosłownie - uczniem ukrzyżowanego... Chyba, że jak Paweł, jak Katarzyna, jak Franciszek, jak Ojciec Pio - rany Pana, stygmaty... Uczniowie Ukrzyżowanego... Inaczej można się nim stać duchowo... Chociaż i fizycznie... w cierpieniu: “salvifici doloris”.
Miłość, która jest potrzebna do powierzenia odpowiedzialności, wynika z doznanego miłosierdzia. - To jedna kategoria ludzi, którzy sami zostali uratowani przez Pana Jezusa, wyzwoleni. O takich mówi potem sam św. Piotr, Ze patrzący na was poganie dziwią się, że nie pędzicie w tym prądzie zła, w tym strumieniu zła, w jakim oni płyną, na zatracenie. Ci, których Pan wyzwolił, z tej wdzięcznej miłości odczytują oni i ich bliscy (nie tylko oni sami...!) i biorą od Pana odpowiedzialność. Oni chcą a ich wspólnota to podejmuje i im powierza odpowiedzialność za wyzwolenie drugich.
- To jest Diakonia Wyzwolenia Człowieka. To jest jedna kategoria - ci, których Pan wyzwolił. Dziś tu padały świadectwa tych, których Pan wyzwolił. I słyszeliśmy, że w każdych rekolekcjach ewangelizacyjnych padają świadectwa ludzi, których Pan wyzwolił. Oni nie poprzestają na tym. Oni, wedle tej miłości, śpieszą wyzwolić drugich. “Im komu więcej przebaczono, ten tym więcej miłuje i tym więcej jest odpowiedzialny...”.
2.   Ale jest i druga kategoria. I do Diakonii Wyzwolenia nie należą tylko byli alkoholicy wyzwoleni. I dlatego dzisiaj czytamy drugą część tego spotkania nad jeziorem ( chociaż to wypada na jutrzejszy ranek, a jutrzejszej rannej Ewangelii nie będziemy mieli, bo dopiero wieczorem mamy Eucharystię). To są ci drudzy. To jest św. Jan. “Chcę, aby trwał tak, aż przyjdę”. I jak to dobrze, że przy św. Janie jest zacytowanie jedno tylko jego zdanie, dotyczące - czego? - zdrady. Bo zdradzie przeciwstawia się wierność, właśnie trwanie. Judasz- zdradził, Jan, ten który się dopytywał, który był wrażliwy na to, żeby Pana nikt nie opuścił, żeby Pana nikt nie zdradził. Jan, któremu tak zależało, który chciał być tym bliżej Pana Jezusa, im bardziej od Niego ludzie odchodzą (jak to my wołamy w różnych Aktach Wynagrodzenia Sercu Jezusowemu? Pamiętacie przecież te Akty przebłagania tak ślicznie odnawiane i śpiewane, recytowane wspólnie- choćby w śląskich kościołach.). “Im więcej ludzie będą Ciebie znieważali, tym więcej my będziemy miłować Ciebie, o Najświętsze Serce Jezusa.”.
Na zdradę jednych odpowiedzią jest tym większa wierność i tym większe trwanie drugich. Kiedy Jan zobaczył, że wszyscy uciekli, to pocieszało go, że jest jeszcze Piotr. Ale jak usłyszał, co mówi Piotr na dziedzińcu, nie mógł wierzyć własnym uszom. To już wtedy został do końca pod krzyżem. To już wtedy tym bardziej został. I pan mu to jeszcze potwierdził, na całe jego dalsze życie: “Chcę, aby pozostał tak”. I czego Jan jest patronem? - dziewictwa. Jan wśród apostołów jest patronem dziewictwa, wierności Chrystusowi Panu, oblubieńczej wierności Kościoła. Kościół składa się i z łotrów, którym przebaczono wiele, i z Janów, którzy w dziewiczej, oblubieńczej miłości dla Chrystusa trwają. I w Krucjacie, tak jak w Kościele, bo jest ona przecież cząstką Kościoła- są i tacy, którym wiele przebaczono i z wdzięcznej miłości tym bardziej się poczuwają do odpowiedzialności za wyzwalanie drugich i ratowanie przed zdradą, przed upadkiem, przed odejściem- i tacy, których Pan łaską swoją trzyma w trwaniu, i którzy trwają, są znakiem oparcia, są znakiem, że można całe życie przeżyć czyste, święte, jasne, piękne, trzeźwe. “My chcemy życia bez palenia i bez picia”. Jeżeli to śpiewa dziecko z pielgrzymki Krucjaty Dziecięcej, jeżeli to śpiewa człowiek młody, który jeszcze nie zasmakował, jeżeli to śpiewa człowiek już i dojrzały, który nie zasmakował, to on jest oparciem dla drugich.
Jeden jest znakiem miłosierdzia ratującego człowieka, drugi jest znakiem miłosierdzia utrzymującego. Albo Pan Jezus podnosi, albo Pan Jezus podpiera, utrzymuje...! Kościół jest Kościołem i powstających grzeszników, i świętych.
3.   Krucjata Wyzwolenia Człowieka zainicjowana przez Ruch Światło- Życie, jest odpowiedzią na wezwanie Ojca świętego u początków jego pontyfikatu, abyśmy “sprzeciwiali się temu wszystkiemu, co uwłacza godności ochrzczonego Narodu, co zdaje się ten Naród wyniszczać, co chce go unicestwić”. Jest to więc ratowanie substancji Narodu. Wiemy - dosłownie- biologicznej substancji Narodu. Dlatego KWC jest nie tylko ratowaniem od alkoholizmu, nikotynizmu, ale jest i obrona poczętego życia, jest i ratowanie substancji duchowej narodu, aby nie podlegać żadnym strachom, aby postępować wedle swojego chrześcijańskiego sumienia, w sposób pewny, odważny, jednoznaczny.
Ale nie tylko chodzi o siebie. Zaczyna się to od siebie. 18 VI ubiegłego roku padło wezwanie Ojca świętego do tego, abyśmy wyznawali Panu miłość, którą pragniemy odpowiedzieć na tę miłość, jaką jesteśmy odwiecznie miłowani. “Jesteśmy przy Tobie, pamiętamy” - znaczy- być przy miłości, jaką jestem miłowany, i pamiętać - znaczy rozważać tę miłość, jaką jestem miłowany, coraz bardziej zgłębiać jej Boską i ludzką wielkość. Wreszcie - czuwać... “Jest rzeczą niesłuchanie doniosłą - mówi Ojciec święty do młodzieży - aby w młodości, w tym wieku, w którym budzą się nowe uczucia miłości, uczucia decydujące o całym nieraz życiu, chodzić z takim dojrzałym wewnętrznym programem miłości, o jakim mówi Apel Jasnogórski. Odpowiadając na miłość którą jesteśmy odwiecznie umiłowani przez Ojca w Chrystusie, odpowiadając na nią zarazem jako na miłość macierzyńską Bogarodzicy, sami uczymy się miłości”. “Każde życie określa się i wartościuje przez wewnętrzny kształt miłości. Powiedz mi, jaka jest twoja miłość, a powiem ci kim jesteś”. I nasze “czuwam” jest potrójne.
a)   Mówił Ojciec święty, że najpierw jest to “czuwam”, aby być człowiekiem sumienia. Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Człowiek, nie da nikomu i niczemu zagłuszyć, zakrzyczeć, zastraszyć swojego sumienia, tak aby “położyć tamę demoralizacji”. To jest tak być i znakiem, i oparciem. I znowu powiemy, że tych, którzy byli w lęku, Chrystus, podniesie ku odwadze. Zawsze to powtarzam, jak w Godzinkach: “ogromna czartu jesteś, w szyku obóz silny”. Wiemy, co znaczy człowiek podniesiony ze strachu - on już się nie da zastraszyć, on jeszcze innych ze strachu umie wyzwolić!
b)   I drugie “czuwam” - solidarnie przy bliźnim potrzebującym pomocy. Przybyły tamtego lata Siostry od Matki Teresy. Wiecie o tym. Widziałem je we wtorek, gdy przyszły do Ks. Prymasa dwie: tę Hinduskę i tę maleńką, zdaje się Niemkę ( bo jest jedna Angielka, jedna Niemka wśród tych czterech sióstr). Czego się niedawno dowiedziałem? Już ten dom w Falenicy wydał im się za bogaty. Poszły mieszkać gdzieś na skraju Puszczy Kampinoskiej do maleńkiego domku i rozglądały się...Bardzo prędko się rozejrzały, na drugi dzień, gdzie ktoś jest potrzebujący pomocy - tu staruszka, tam ktoś nieuleczalnie chory, i zaraz się zaczęły nimi zajmować, nie znając języka. Wywiedziały się...Ale najdziwniejsze było, jakie w końcu znalazły miejsce dla swojej stałej pracy. Trudno mi uwierzyć, mam na razie jedną wiadomość, nie wiem, czy ja wolno już powtarzać, ale chyba trzeba: zobaczyły, że najbiedniejsi i najbardziej sponiewierani w Polsce ludzie, to jest izba wytrzeźwień. I poszły nowe, z zagranicy przybyłe Siostry - Misjonarki Miłości Matki Teres z Kalkuty. Podobno w Warszawie wśród różnych kościelnych ludzi - zawrzało. No tak... Bo to jest też człowiek, przy którym trzeba stanąć. Żołnierz, o 1.30 na dworcu w Inowrocławiu, pijaniusieńki, leżący na ziemi. Ludzie przechodzą, żołnierz drugi znajdzie się solidarny, bo wie, jak go zgarną i co z nim zrobią... Nie może usiedzieć. Spada z ławki i leży na ziemi. Kto przychodzi z pomocą?...
c)   “Czuwam” - to znaczy czuwam nad tym dziedzictwem, którym jest Polska i za to dziedzictwo czuję się odpowiedzialny, by je nie tylko przechować, ale i pomnażać, i przekazywać.
4.   To potrójne “czuwam” oznacza moją odpowiedzialność wynikającą z miłości. Tak to Ojciec święty zawsze ujmował. Kiedy jeszcze przed 26 laty wykładał nam na KUL-u pierwszy raz katolicką etykę seksualną, to potem tak tę książkę nazwał: “Miłość i odpowiedzialność”. Tego właśnie z tej Ewangelii św. dzisiaj się uczymy. “Jeśli miłujesz więcej, tym więcej paś, opiekuj się, troszcz się, poświęcaj się dla owiec swoich”. Jeśli miłujesz - pamiętasz, ile ci dano, tym więcej musisz dawać. A to, że trwasz, a to, że zdawałoby ci się, że nie masz wiele do przebaczenia - uważaj: bo twoje trwanie wśród zdrady ludzkiej jest łaską. To nie jest twoje osiągnięcie! “Nie ja, ale łaska Boża ze mną!” Z siebie sam bardziej byś leżał w rynsztoku niż inni - zapewniam! Znasz siebie i wiesz, co by z ciebie mogło być, gdyby nie te warunki i ci święci ludzie, przez których ręce przechodziłeś i którzy cię ustrzegli: “Pamiętaj, pamiętaj!” I to cię ogromnie zobowiązuje, abyś “trzymał resztę, która jest przy tobie”. Jak św. Jan potem w siedmiu listach w 2. i 3. rozdziale Apokalipsy “wygarniał” różnym odpowiedzialnym za Kościół im nieodpowiedzialność. Jak on ich napominał. A sam sobie ciągle powtarzał: “uczeń, którego Pan umiłował, uczeń, którego Pan umiłował...”. Żeby tą miłością Jezusa się trzymać w trwaniu. “Chcę, aby trwał tak, aż przyjdę!”
Czujność, odpowiedzialność nie tylko za siebie. Odpowiedzialność nie tylko za siebie. - “Mnie nie potrzeba abstynencji, ja i tak nigdy się nie upiję”. Potrzebny jesteś jako wyraźny znak, wyraźny znak, głośno deklarujący, że “nie piję”. Wtedy jesteś oparciem, ostoją dla słabych. Bez żadnego zarozumialstwa! Bo jak będziesz zarozumiały, to przyjdzie okoliczność i przyjdzie okazja, złamiesz się i będziesz wołał z psalmistą Pańskim: “Dobrze mi tak, żeś mnie upokorzył” (Ps 119). Będziesz dziękował za to, że upadłeś, bo byłeś zbyt pyszny - “zbyt pewny byłem siebie, mówiłem: nie upadnę...”, jak to jest w psalmie 30 (w.7), który tak ślicznie śpiewamy, choćby nie wszystkie zwrotki, według Kochanowskiego: “Będę Cię wielbił, mój Panie, póki mnie na świecie stanie, boś mnie w przygodzie ratował i śmiechów ludzkich uchował”.
5.   Ponieśliśmy do ołtarza w dziękczynieniu tę odpowiedzialność naszą za wolność poszczególnych, konkretnych Polaków od zniewolenia alkoholowego, od zniewolenia strachu, od zniewolenia poniżającego obyczaje. Przynieśliśmy tę odpowiedzialność naszą, która może jeszcze wiele owocu nie przyniosła, w której jeszcze za bardzo nie okazaliśmy się uczniami Pana Jezusa. Owoce należą do Pana. Wysiłku i trudu nie mam ocieniać... I nawet nasz spowiednik nam nie powie, na którym stopniu i w jakiej skali już jesteśmy, choćby nas znał już ileś lat, nasz stały spowiednik.
Ale człowiek nowy, który ma budować wspólnotę nową, który ma tworzyć wokół wspólnoty nowej - kulturę nową, ten człowiek przynosi Panu nie zarozumiałą pewność siebie, że “jestem lepszy i że ja za nich odpowiadam, a oni są przedmiotem mojego apostolstwa” - ale pokorną, wdzięczną miłością za to, co przebaczono i za to, że stoję i trwam, i gotowość ciągłą na to, by Pan mi pokazał, za kogo konkretnie jestem odpowiedzialny - nie za masę, nie za Naród jako całość, nawet nie za moje miasto i nie wiem, czy za moją nawet szkołę czy miejsce pracy. Nie “las” moi kochani! Są “drzewa” konkretne, są ludzie, jest człowiek do ratowania! I ty możesz raz w życiu przez parę minut minąć tego człowieka, dla którego miałeś być ratunkiem - ty, nie kto inny! I minąć ci nie wolno, jeśli miłujesz. Jeśli miłujesz! Może to jest ta owieczka, do której odnalezienia Dobremu Pasterzowi jako narzędzie ty byłeś potrzebny...?
Stańmy przy naszym najlepszym Pasterzu - miłosiernym Odkupicielu człowiekowi, tak bogatym w miłosierdzie. Stańmy przy Nim, który uwielbił swoją śmiercią Ojca. I oddawajmy Mu siebie, abyśmy naszą czy śmiercią, czy trwaniem, jak Mu się to spodoba, oddali chwałę Ojcu. Duch Najświętszy będzie tak nas prowadził, że przemieni nas, z dnia na dzień będzie nas przemieniał w wiekuisty dar dla Ojca. Bo nie tylko według nauki Ojca świętego, ale zawsze w nauce Kościoła jest to, że człowiek dla człowieka ma być - zrozumiałe to będzie tylko w Duchu Świętym, i zrozumiałe to będzie tylko na wzór, jako uczeń, Jezusa Chrystusa - że człowiek dla człowieka ma być darem.

Wszystkie...  ]    
Dodane przez ks. Arkadiusz Rakoczy