do góry  
  »  Ks. Andrzej Madej OMI - "Tyle rozpocząłem"

Wspomnienie o ks. Wojciechu Danielskim


Któż z nas wie, kim drugi jest człowiek? Ocieramy się o siebie, jakby tajemnica o tajemnicę.
Dziękuję Bogu, że dane mi było "otrzeć się" o tajemnicę, którą nosił w sobie tak przejrzyście, po ludzku - dlatego, że tak bardzo po chrześcijańsku, paschalnie - kapłan, którego imię Wojciech.
I czy mógłby Bóg dać nam pod słońcem jeszcze jakiś większy dar od daru spotkania?

Spotkanie z Księdzem Wojciechem przyjmuję jak wielką łaskę.
Ilekroć zajdę do kaplicy na Sławinek, tylekroć wydaje mi się, że Ksiądz Wojciech za chwilę przyjdzie do ołtarza. Nie pozostawił po sobie żadnej skargi oprócz tej jednej - "tyle spraw zaledwie rozpocząłem..."

Tyle jest dobra do spełnienia, lecz niestety, każdy jest tylko człowiekiem i boleśnie doświadcza swej ograniczoności, nie tylko wobec zła, któremu ulega, ale przede wszystkim wobec dobra, którego spełnia tak mało, a na pewno nie tyle ile chciałby spełnić.

"Tyle rozpocząłem" - ta skarga staje się modlitwą, krzykiem ludzkiej duszy o ocalenie tego, co kruche, choć prawdziwe, dobre i piękne. Czy nie potrzeba aż wieczności, aby dokończyć tego, co człowiek zaledwie zdążył rozpocząć na tej ziemi?!

Spowiadał modląc się za grzesznika i z grzesznikiem, tak że sakrament pojednania stawał się wyznaniem wiary w miłującego Boga i uwielbieniem Boga Miłosiernego.

Był poetą.

Zostawił Kościołowi piękne strofy pieśni, hymnów, kantyków i psalmów, które przełożył z innych języków na język ojczysty.

Wielu z nas długo jeszcze będzie się modlić jego słowami. A potrafił nieraz przez kilka tygodni szukać odpowiedniego słowa.

Był mistagogiem.
Miał absolutny "słuch" liturgiczny. Dla niego prawdziwy czas odmierzany był przez wydarzenia zbawcze celebrowane według kalendarza liturgicznego. Sama zaś liturgia była dla tego kapłana istotą całej rzeczywistości, On nie uczył liturgii, on wtajemniczał w misterium Kościoła. W ilu oazowiczach zebranych w Krościenku nad Dunajcem zaszczepił umiłowanie Eucharystii, sam tylko Bóg wie. Nie ma Kościoła bez Liturgii Eucharystycznej, ani Eucharystii bez Kościoła.

Ksiądz Wojciech kilka miesięcy przed śmiercią podczas naszego ostatniego spotkania w Krościenku powiedział mi, że "Eucharystia jest przystankiem (stacją) wędrującego Kościoła".

Cieszył się swoim kapłaństwem, a rozumiał je i realizował jako służbę.
Cieszył się każdym spotkanym na swej drodze kapłanem i każdą osobą konsekrowaną. A ilu on miał przyjaciół wśród świeckich! Znalazł zawsze czas, by o nich pamiętać.
Tyniec był jego "małą ojczyzną".
Nosił w sobie bardzo gorące pragnienie gromadzenia kapłanów we wspólnoty kapłańskie.
Piszę to świadectwo na Ukrainie, gdzie boleśnie doświadczamy wielkiego braku kapłanów.

Dlaczego więc on odszedł do Pana w tak młodym wieku?
Ksiądz Wojciech był prostym i serdecznym człowiekiem. A jednak przez cały czas był jakby nie z tego świata. Jego choroba i jego śmierć przypieczętowały to przeczucie i "czy w życiu, czy w śmierci, należymy do Pana..."

Ks. Andrzej Madej OMI Kijów, 20 stycznia 1995 roku
Przedruk z: "Życie uczynił Liturgią" Światło-Życie, Lublin
Pismo „Oaza” nr 30
http://www.oaza.org.pl/polski/czasopisma/oaza/30/str16-17.html
Ostatnia modyfikacja: 17.01.98

Wszystkie...  ]    
Dodane przez ks. Arkadiusz Rakoczy